To jest kryminał w dobrym starym stylu. W końcu napisała go sama Agata Christie, bogini suspensu. W „Zabójstwie Rogera Ackroyda” spotykamy oczywiście Herkulesa Poirota, genialnego detektywa. Dodam, dla wszystkich Milionerów i Krzyżówkowiczów – z pochodzenia jest Belgiem. Tym razem przybywa do małej miejscowości w Anglii, King’s Abbot aby tam zaszyć się na zasłużonej emeryturze i hodować dynie. Niestety nawet tutaj sława detektywa go dopadła – musi rozwikłać zagadkę zabójstwa pana Ackroyda. Jego pomocnikiem, przybocznym, skrzydłowym jest doktor medycyny, pan Sheppard. A ja – a ja wcieliłam się w jego siostrę, wścibską i uroczą pannę Karolinę. Nie będę zdradzać szczegółów – powiem tylko że się dobrze bawiłam. Jest kilka osób, rodzina pana Rogera, jego przyjaciele i służba – wszyscy są podejrzani. Ale nie dla Belga. On już wie. Ale ja nic nie wiem. Wiem tylko że Poirot jest tak barwną i ciekawą osobą że oczywiście to nie jest ostatnie spotkanie z nim. I dowiedziałam się co to jest idiosynkrazja. Polecam tę książkę dla wszystkich fanów małego detektywa o wielkim sercu i nieprzeciętnej inteligencji. „Każdy ma coś do ukrycia”. Antonia 2017-02-12 22:52:22