Cała magia jaka bije z kart tej powieści, to magia historii. Judith Merkle Riley bardzo sprawnie i ujmująco oprawiła prawdziwe wydarzenia historyczne w fabułę powieści fantasy z czarownicami, wróżbiarzami i trucicielami. Intrygi, zbrodnie, zdrady. W zasadzie to bardzo typowe dla samego siedemnastowiecznego Paryża, który przynajmniej mnie kojarzy się z dzielnicą czerwonych latarni i dżumą. Całe szczęście dla mnie, Czara wyroczni okazała się być naprawdę trafioną i magiczną lekturą. Marie Bosse to kobieta, z którą – jak to mawiał Robin Williams – chce się sypiać, a nie zadzierać. Większość z nas czytała albo słyszała co robiono z czarownicami. W wielu książkach i filmach przewijał się ich motyw i należałoby się zastanowić czy aby na pewno te z pozoru niewinne kobiety, nie były sługami demonów? Kochankami diabła? Nawet jeśli były, to tylko ciekawiej – przynajmniej w mojej opinii. Co sądzę o samej książce? To niesamowita podróż w czasie, którą zafundowała nam autora. Zaskakująco żywe postacie, wciągająca fabuła. W skrócie – pozycja obowiązkowa dla miłośników magii, czarownic i mrocznych uliczek Paryża, gdzie szemrane interesy odbywały się w każdej ciemnej uliczce. Gorąco polecam książkę w okresie halloweenowym, bo klimat powieści jest niesamowity – szczerze żałuję, że autorka zmarła w 2010 roku.Przyczajony Hasacz - bigdwarf.wordpress.com 2016-06-22 16:03:09