Książka Pauliny Mikuły zasługuje według mnie na najwyższe noty. Jest ona przede wszystkim skierowana dla ludzi w każdym wieku. Uczniowie mogą utrwalać wiedzę zdobywaną w szkole na lekcjach przedmiotów humanistycznych a dorośli znajdą w niej kolejne ciekawe spojrzenie na gramatykę języka polskiego. Znienawidzone przez wielu zasady pisowni, bądź poprawnej polszczyzny, są przedstawione w bardzo przystępny sposób. Autorka ma dar przekazywania trudnych treści w bardzo prosty sposób. Książka jest napisana na bazie filmików zamieszczonym na portalu www.youtube.com. Publikacja jest podzielona na rozdziały, które można czytać niezależnie. Paulina Mikuła jest bardzo emocjonalną kobietą. Czytając tę książkę, wielokrotnie można spotkać się z prywatnym zdaniem na temat zasad i reguł oraz ich stosowania. Uważam, że tę książkę warto przeczytać bez względu na wiek i przekonanie o powinności poprawnego wykorzystywania języka polskiego. Książka nie jest nudnym dziełem popełnionym przez fanatycznego polonistę, lecz bardzo praktycznym przewodnikiem po „świecie” języka polskiego.deserek89 2016-04-17 14:59:05

Paulina Mikuła wygrała internet w momencie, kiedy pojawiła się na YouTube. Po pierwsze, ta kobieta nie dość, że tworzy treści edukacyjne dla takich debili językowych jak ja, to jeszcze można jej słuchać w nieskończoność. Oczywiście są tacy, którzy uważają inaczej, ale oni się po prostu nie znają. Paulina przede wszystkich chce uczyć jak mówi się poprawnie po polsku i nie wychodzić na skończonego durnia – bardziej niż ja. Co jest cudowne w książce vlogerki? To, że przenosi swój kanał na papier i w sposób prosty, łatwy i przyjemny przekazuje wiedzę o języku polskim. Również tym potocznym. To prawdziwa kopalnia wiedzy. Tylko nie spodziewajcie się nudnego i przesadzonego podręcznika do języka polskiego. Paulina przede wszystkim wskazuje czytelnikom błędy, które popełniają najczęściej, strefy gdzie sobie nie radzimy, albo robimy to nieudolnie. W bardzo przyjemny sposób wyjaśnia zasady pisowni i wymowy, ale przede wszystkim…uświadamia, że język to coś czego nie trzeba się bać i tak naprawdę zapożyczenia z innych języków to nie zaraza. Nic co by niszczyło polszczyznę. Jak dla mnie to jeden z najlepszych rozdziałów w książce.Jak zauważyliście aż za dużo ich używam i wiele ludzi pisało mi w komentarzach, że kalam język polski. Jak się okazało wcale go nie kalam. Zresztą…nawet jeśli by tak było, nie przejmowałabym się tym. Czysty anarchizm. Ale tak poważnie, to nawet o wulgaryzmach przeczytacie całkiem pokaźny rozdział i przekonacie się, że nie każdy wulgaryzm to przekleństwo, za które powinna was matka prać gazetą po głowę.😉 Dużo nie powinnam pisać, bo opiszę wam wszystko co jest w tej książce, a to byłaby duża strata. Bo nie potrafię tego robić w należyty sposób. Uwierzcie mi. Po tę książkę po prostu trzeba sięgnąć. Przyczajony Hasacz - bigdwarf.wordpress.com 2016-07-28 15:22:44