Spotlight Zdrada Śledztwo dziennikarzy ?Boston Globe?
Spotlight Zdrada
Śledztwo dziennikarzy ?Boston Globe?
- Wydawnictwo: HarperCollins
- Rok wydania: 2016
- ISBN: 9788327621443
- Ilość stron: 412
- Format: 14.5x21.5cm
- Oprawa: Miękka
Niedostępna
Opis: Spotlight Zdrada
Wstrząsające śledztwo dziennikarskie nagrodzone Pulitzerem
Inspiracja dla nagrodzonego Oskarami filmu Spotlight
Ta książka zawiera odkrycia zespołu reporterskiego Spotlight, pracującego dla Boston Globe twarde fakty i bolesne doświadczenia ofiar molestowania, księży i prawników, ukrywane przez dziesiątki lat. Połączone w całość stanowią wstrząsającą historię przemilczeń i głębokiego zepsucia, opowiadają o skandalu, który rozegrał się w samym sercu bostońskiej archidiecezji. Właśnie te odkrycia doprowadziły do podjęcia podobnych śledztw w dziesiątkach miast w Stanach Zjednoczonych i w innych częściach świata. Rzuciły światło na wieloletni problem przestępstw seksualnych popełnianych przez księży, a także na fakt tuszowania tych działań przez instytucje kościelne, które nie robiły nic, by je powstrzymać.
To problem, z którym mierzymy się do dziś.
Z przedmowy reżysera filmu Spotlight Toma McCarthyego i scenarzysty Josha Singera
Śledztwo opisane w książce stało się inspiracją filmu Spotlight uznanego przez Akademię Filmową za najlepszy film roku 2015
Szczegóły: Spotlight Zdrada
Tytuł: Spotlight Zdrada
Podtytuł: Śledztwo dziennikarzy ?Boston Globe?
Wydawnictwo: HarperCollins
ISBN: 9788327621443
Tytuł oryginału: Betrayal
Język oryginału: angielski
Tłumacz: Shaw Magdalena, Zano Agata
Języki: polski
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 412
Format: 14.5x21.5cm
Oprawa: Miękka
Waga: 0.46 kg
Recenzje: Spotlight Zdrada
Każdy był dzieckiem, nastolatkiem. I wówczas można mieć problemy, często naprawdę poważne. Wówczas pojawia się chęć zrozumienia, poszukania autorytetu. Jak okrutna staje się rzeczywistość, gdy osoba, która miała pomóc sprawia, że wszystko jest koszmarem?W ciągu ostatnich miesięcy triumfy święci film pod tytułem „Spotlight”. Zdobywa wszystkie najważniejsze nagrody i wzbudza dyskusje, często okraszone kontrowersją. Niestety, jeszcze nie miałam okazji obejrzeć, więc przewrotnie zaczęłam od książki. Sporo czytałam o całej sprawie, toczącej się wokół pedofilii wśród księży. Temat delikatny, jednak potrzebny. Bardzo liczyłam na pozycję merytoryczną, pozbawioną jadu i żerowania na krzywdzie, w otoczce fałszywej empatii. Dobrze, że twórcy tego uniknęli, inaczej do tej pory musiałabym przeklinać. Chciałam czegoś konkretnego — i otrzymałam. To lektura dość ciężka, sama rozłożyłam ją na kilka wieczorów, bo mimo ciekawości trudno byłoby przełknąć wszystko na jeden raz. Takie zagadnienia wymagają skupienia. Również obiektywizmu, choć to naprawdę trudne. Trzeba pamiętać, iż rzeczywistość nie jest tylko czarna i biała, choć poszukiwanie szarości potrafi zmęczyć. Bez względu na stronę. Pytanie — czy jakakolwiek strona istnieje, gdy mamy do czynienia z czystą tragedią?Grupa dziennikarzy z „Boston Globe” zajmuje się śledztwem dotyczącym wyjątkowo okrutnej sprawy — molestowania dzieci przez księży. W ciągu zbierania materiałów Walter Robinson, Michael Rezendes, Matt Carroll i Sacha Pfeiffer natrafiają na historie mrożące krew w żyłach. Początkowo wszystko skupia się na postaci John Geoghana, który w wielu parafiach dopuszczał się karygodnych czynów. Czynów skutecznie zamiatanych pod dywan przez kardynała Bernarda Francisa Lawa. Dziennikarze odkrywają, że nie jest to odosobniony przypadek. Jest ich o wiele więcej, nie tylko w Bostonie, ale także w innych miastach. Również tych znajdujących się poza Stanami Zjednoczonymi…Z każdą stroną czułam narastającą złość. Zeznania ofiar wprawiają w zdumienie, obrzydzenie. Jak można robić takie rzeczy drugiemu człowiekowi? Całe rodziny wspominały, że widziały w księżach przyjaciół, ojcowie i matki byli zadowoleni z uwagi poświęcanej ich dzieciom. Liczyli na na ciekawe rozmowy z mądrym człowiekiem, swoiste wychowanie. To było w jakiś sposób nobilitujące, a skrzywdzeni przez całe lata milczeli borykając się z problemami natury emocjonalnej. W tym czasie Geoghan i inni dalej bezkarnie kontynuowali proceder, żyjąc spokojnie ochraniani przez parasol stworzony przez swoich zwierzchników. Tylko w tajemnicy płacono odszkodowania, aby zamykać usta i uniknąć skandalu. Skandalu, który i tak musiał nadejść.Jak wspominałam, spodobał mi się styl opisania każdej sytuacji. Nie ma wydźwięku wkładającego każdego księdza do tego samego worka, nie ma na celu obrażania katolików. Konkretnie przedstawiono fakty, bulwersujące, ale poparte dowodami. Momentami ciężko było mi uwierzyć w te okropieństwa. Pojawiła się we mnie cała gama emocji, choć gniew przeważał. Przez tyle lat maltretowania dzieci w białych rękawiczkach zwyrodnialcy (nie bójmy się użyć tego słowa) otrzymywali nagrody, wysokie pensje, wyjeżdżali na wakacje. Ich tłumaczenia bywały zabawne, w taki gorzki sposób.W środku książki znajdziemy także zdjęcia. Trochę mnie uderzyły, bo Ci ludzie wyglądają na nich naprawdę sympatycznie. Wzbudzają zaufanie, dobrze im patrzy z oczu. Pomyśleć tylko, że ukrywali potworne tajemnice, perfidnie ukazując naturę pozornie czułą. Czy pieniądze mogły zrekompensować ofiarom strach, który przeszły? Tak, wielu trauma nadal towarzyszy. Całe dekady pełne powracających koszmarów. Autorzy próbowali również szukać przyczyn takich zachowań wśród księży, co znajdziemy w publikacji. Całość skonstruowano naprawdę rzetelnie, językiem konkretnym. Brak przerostu formy nad treścią, co mogłoby popsuć odbiór lektury. Nie dziwię się, że ekranizacja reportażu okazała się sukcesem, bo to kwintesencja wspaniałego dziennikarstwa. Obiektywnego, godnego wszelkiej uwagi.Pozycja świetna, podczas czytania może pojawić się kilka łez. Przygotujcie się na brutalnie zderzenie. Wiele słów będzie za Wami chodziło przez kolejne dni, ale warto sięgnąć po książkę na tyle złożoną, że pozostającą w głowie chyba na zawsze.Erna 2016-05-22 21:07:26
Wiele było sytuacji, w których instytucja jaką jest kościół i jego szeroko pojęci „pasterze” byli stawiani w złym świetle przed wiernymi. Pisząc instytucja nie usiłuję poniżyć żadnej osoby wierzącej czy samego Kościoła, w który wierzą ludzie. Wszystko zależy od perspektywy człowieka. Dla jednych kościół i Kościół to jedno i to samo. A rozgraniczenie jest wielkie. Pewien człowiek napisał kiedyś, że księża to banda onanistów w sutannach. I po tym co przeczytacie poniżej…właściwie można przyznać temu racje.Większość rodziców kocha swoje dzieci i zrobi wszystko by je chronić. Co jednak kiedy takie dziecko jest sierotą i szuka wsparcia w wierze? Kiedy schronieniem przed życiową patologią jest kościół i wcześniej wspomniani paserze, którzy dla wielu dzieci są jak rodzice? Dbają, opiekują się nimi. Zdobywają ich zaufanie. A potem zapraszają ich do pokoju. Zaczyna się niby niewinnie. Od filmu dla dorosłych. Dalej jest jednak coraz gorzej. Aż dochodzi do czynu, gdzie taki opiekuńczy ksiądz namówi dziecko do seksu oralnego czy analnego. A dziecko nie odmówi. Bo się boi. Bo myśli, że tak naprawdę to wyróżnienie. Bo ksiądz to obrońca. Co jednak dzieje się z takim dzieckiem gdy dorośnie i zda sobie sprawę, że tak naprawdę to wszystko było koszmarem? I tak naprawdę nikt go nie chciał chronić, tylko zaspokoić na nim swoje chore żądze?Powyższy tekst to interpretacja pewnej ofiary księdza pedofila. Wielu jest, którzy się z tym nie zgodzą. Jeszcze więcej poszłoby pod plebanię z pochodniami, żeby dokonać samosądu. Jednak dzieci jeszcze dwie, trzy dekady temu nie potrafiły powiedzieć rodzicom czy opiekunom w domach dziecka, że ksiądz ich dotykał czy zmusił do czegoś odrażającego. Choć czasy się zmieniały, problem pozostał i nadal nikt nie potrafi z tym walczyć. Grupa dziennikarzy Boston Globe, zwana Spotlight jakiś czas temu poruszyła ten temat. Na przestrzeni miesięcy prowadzili śledztwo w sprawie księży-pedofilów w samym tylko Bostonie. Dziennikarze rozmawiali osobiście oraz za pośrednictwem przedstawicieli czy samych adwokatów z – dorosłymi już – ofiarami molestowania. Tymi, którzy przetrwali. Warto wspomnieć, podobnie jak zostało to przedstawione w książce, że nie każda ofiara molestowania potrafiła żyć dalej i kończyło się to samobójstwem.Początkowo Spotlight otrzymało od innej ofiary molestowania listę osób uczęszczających na spotkania grupy wsparcia. Starali się nawiązać kontakt z tymi osobami, jednak jedni odmawiali, drudzy mówili o tym niechętnie, a jeszcze innych nie było już na świecie. Jak się okazało, nawet adwokaci broniący takich księży usiłowali naprowadzać dziennikarzy na odpowiednie tory myślenia, nie łamiąc przy tym tajemnicy zawodowej. Dopiero po ukazaniu się artykułu przedstawiającego sprawę, nad którą pracował zespól dziennikarzy, do biura Spotlight zaczęły wydzwaniać ofiary, które chciały również opowiedzieć swoją historię.Książka była inspiracją dla Toma McCarthy’ego i Josha Singera do nakręcenia oskarowego obrazu jakim był film Spotlight. To książka mówiąca o bólu, trzymaniu w sobie tragedii, która powoli wyniszcza człowieka od środka. To ból ludzi, którzy zaufali i zostali zdradzeni. To dziennikarstwo, którego już nie ma. Rzetelne, odpowiedzialne, dokładne, odważne.Przyczajony Hasacz - bigdwarf.wordpress.com 2016-06-09 16:13:19