Nie poddawaj się Wzlot i upadek Simona Snowa

Książka

Nie poddawaj się
Wzlot i upadek Simona Snowa

  • Wydawnictwo: HarperCollins
  • Rok wydania: 2016
  • ISBN: 9788327620620
  • Ilość stron: 512
  • Format: 14.3x21.0
  • Oprawa: Miękka
Wysyłka:
Niedostępna
Cena katalogowa 36,99 PLN brutto
Cena dostępna po zalogowaniu
Dodaj do Schowka
Zaloguj się
Przypomnij hasło
×
×
Cena 36,99 PLN
Dodaj do Schowka
Zaloguj się
Przypomnij hasło
×
×

Opis: Nie poddawaj się - Rainbow Rowell

Ulubiony książkowy bohater znanej z Fangirl Cathy powraca z własną historią. Simon Snow rozpoczyna właśnie ostatni rok nauki w Szkole Czarodziejów w Watford. Nie żeby przez ostatnie kilka lat jakoś bardzo się podszkolił wciąż słabo radzi sobie z różdżką, w dodatku nieustannie coś podpala albo sam wybucha. Na domiar złego porzuca go dziewczyna, a jego mentor nie daje znaku życia. Simon zupełnie nie wie, dlaczego akurat on uznawany jest za najpotężniejszego czarodzieja, skoro każde z jego życiowych przedsięwzięć to porażka. Ale gdy w Świecie Magów zaczyna wrzeć, Simon musi sprostać wyzwaniu i zapanować nad sytuacją. Nie pomaga przeczucie, że Baz, jego współlokator, a zarazem największy wróg, prawdopodobnie knuje coś za jego plecami. Nie poddawaj się to powieść o magii, duchach, miłości i tajemnicy. Jest w niej tyle pocałunków i sekretów, ile można się spodziewać w książce Rainbow Rowell, autorki Fangirl, ale pojawia się tu znacznie więcej wampirów i innych potworów.


Szczegóły: Nie poddawaj się - Rainbow Rowell

Tytuł: Nie poddawaj się
Podtytuł: Wzlot i upadek Simona Snowa
Autor: Rainbow Rowell
Wydawnictwo: HarperCollins
Seria: Simon Snow
ISBN: 9788327620620
Tytuł oryginału: Carry on
Język oryginału: angielski
Tłumacz: Hesko-Kołodzińska Małgorzata
Języki: polski
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 512
Format: 14.3x21.0
Oprawa: Miękka
Waga: 0.51 kg


Recenzje: Nie poddawaj się - Rainbow Rowell

Zaloguj się
Przypomnij hasło
×
×

Gdy dowiedziałam się, że mam możliwość przeczytania powieść tej autorki, nie zastanawiałam się ani przez sekundę - to było oczywiste, że muszę to zrobić. Miałam już do czynienia z jej poprzednimi utworami i bardzo mi się podobały... "Eleonorą i Parkiem" byłam wręcz zachwycona, ale tym razem nie mogę powiedzieć tego samego. Pierwsza moja myśl, gdy zaczęłam czytać tę książkę brzmiała "czy to jest podróbka Harry'ego Pottera, czy tylko mi się wydaje?". Nie dało się nie zauważyć tego, jak bardzo autorka wzorowała się na tym bestsellerze i muszę przyznać, że było mi trochę przykro, gdy jedyne na czym mogłam się skupić, to na podobieństwach między powieścią pani J.K. Rowling, a tą. Pozwoliłam sobie nawet na zrobienie ich listy. Oto kilka przykładów:Jeśli czytacie tego bloga już jakiś czas, to na pewno wiecie, że jestem wielką fanką przygód Harry'ego Pottera. Te siedem tomów ( teraz już 8) dosłownie mnie oczarowało i panujący w książce nastrój jest naprawdę magiczny. W tym przypadku nie dało się tego odczuć. Myślę, że cały nastrój niszczy, to że akcja rozgrywa się w dzisiejszych czasach. Uczniowie mogą używać laptopów i mowa jest również o najnowszych modelach iPhone'ów ( czy to jest takie ważne w świecie czarodziei?).Odchodząc od podobieństw, to nie podobały mi się również zaklęcia. Jak wierszyk "Biedroneczko leć do nieba" może być traktowany jako jedno z nich? Uważam je za bezsensowne i obawiam się, że pani Rowell po prostu zabrakło lepszego pomysłu. Sama fabuła była dość nudnawa i zainteresowała mnie dopiero w połowie książki. Ciekawy okazał się wróg głównego bohatera - Buz. Jego postać i jego rodzina wydaje się bardzo tajemnicza i odkrywanie ich sekretów krok po kroku jest bardzo intrygujące.Przyznaję, że tym razem zawiodłam się na pani Rainbow Rowell, ale chciałabym teraz poznać jakieś jej powieści, które przekonają mnie do siebie bardziej niż " Nie poddawaj się". 2016-10-25 20:18:04

Simon Snow rozpoczyna właśnie ostatni rok nauki z Szkole Czarodziejów w Watford. Nie żeby przez ostatnie kilka lat jakoś bardzo się podszkolił – wciąż słabo radzi sobie z różdżką, w dodatku nieustannie coś podpala albo sam wybucha. Na domiar złego porzuca go dziewczyna, a jego mentor nie daje znaku życia. Simon zupełnie nie wie, dlaczego akurat on uznawany jest za najpotężniejszego czarodzieja, skoro każde z jego życiowych przedsięwzięć to porażka.Naczytałam się tyle dobrego o autorce Nie poddawaj się. Jej wcześniejsze powieści Eleonora i Park, Fangirl, Linia serc wyniosły ją na pierwsze miejsca New York Timesa, a prawa wydawnicze sprzedano do wielu krajów świata. Niestety po najnowszej książce naprawdę nie wiem, czy mam ochotę poznać twórczość Rainbow Rowell. Ale od początku.Od pierwszych stron Nie poddawaj się miałam nieodparte wrażenie, że zbyt dużo pisarka zaczerpnęła z Joanne Kathleen Rowling. Harry Potter już był i ja dojrzała wiekiem potteromaniaczka nie zgadzam się z czymś, co za bardzo ociera się o plagiat. Wszak Simon Snow to nowa wersja Harry’ego; jego przyjaciółka Penelope stanowi mieszankę wybuchową dwóch postaci Hermiony i Rona; współlokator i wróg Baz jest jak Draco Malfoy; no i jeszcze postać Szarobura, który przypomina Lorda Voldemorta. Nie zapomniałam oczywiście o Magu, który w świecie Harry’ego również ma swojego odpowiednika Albusa Dumbledora. Zakazany Las jest tutaj Ukrytym Lasem. Dość żałosne, prawda?Po pisarce, o której czytałam prawie w samych superlatywach oczekiwałam czegoś więcej niż otrzymałam. Wiedziałam, że ma być o magii, ale jakieś to wszystko nieudolne i mało ciekawe. Spodziewałam się burzy z piorunami a dostałam ledwie przyjemny majowy kapuśniaczek. Dla mnie, fanki młodego czarodzieja i miłośniczki fantasy to zdecydowanie niewiele, aby mnie zaczarować.Postaciom też dość dużo brakuje, żeby zainteresować czytelnika. Mam wrażenie, że są niezbyt dopracowane, wydają się płaskie, papierowe; brak im oryginalności. Jak więc widzicie wykreowanie postaci obdarowuję sporym minusem. Wychodzimy na zero, gdyż daję dużego plusa za wykorzystanie wątku homoseksualnego. To chyba najmocniejsza strona tej książki.Według mnie Rowell powinna pozostać przy gatunku literackim, który jej wychodzi. Po co, u diabła, brała się za fantastykę? Mimo lekkiego pióra powieść Nie poddawaj się szła mi się jak po grudzie. Dawno aż tak bardzo nie wymęczyłam się podczas lektury. Nie wiem, czy założeniem było naśmiewanie się z pierwowzoru. Zaklęcia w książce są żałosne i zamiast coś wnosić, śmieszą (dla przykładu przytoczę jedno z nich, roztapiające masło – Życie na gorąco). Bardziej pasuje do serialu sensacyjnego niż do zaklęcia. A takich zaklęć-niezaklęć jest znacznie więcej i już nie mam pojęcia czy śmiać się, czy płakać.Ogólnie uznaję powieść Rowell za słabą, mimo niezłego zakończenia. Czuję się mocno rozczarowana. Nie poddawaj się może trafić do licznej rzeszy wielbicielek twórczości amerykańskiej pisarki. Zdecydowanie odradzam fanom fantasy, a przede wszystkim nieprzebranej ilości potteromaniaków. 2016-10-28 23:45:42

Ciężko było mi przez nią przebrnąć. Ciągle dawałam jej szansę, że już zaraz się rozkręci akcja, przecież muszę się tylko w nią wczytać. Sam tytuł wołał do mnie: nie poddawaj się. Więc starałam się, ale to nie wychodziło. Była to męka, istny bieg po szyszkach. Nie wiem co w moim przypadku zadziałało najbardziej na nie; jednak zażenowanie przebija się tutaj najmocniej. Może nie mam w sobie takiego dużego dystansu do czytanych przeze mnie książek, bo nie mogę powiedzieć, że z takich historii wyrosłam, bo to zdecydowanie jest książka inna niż wszystkie. Jest to po prostu parodia, i proszę, by osoby, które lubią twórczość Rowell mnie nie zlinczowały, ale naprawdę postrzegam to jako parodię, tylko chyba niezbyt udaną i momentami aż głupią. 2016-10-30 08:19:00


Klienci, którzy kupili oglądany produkt kupili także: