Przyznam szczerze, że pierwsze co mnie przyciągnęło do tej książki to okładka. Jak tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach byłam pewna że znajdzie się w mojej biblioteczce.
I chociaż większość opinii które czytałam nie były zbyt pozytywne, to opis zainteresował mnie na tyle, żeby wyrobić sobie o niej własne zdanie.
„Zaraza” to pierwszy tom serii o Jeźdźcach Apokalipsy. Jak można się domyślić pierwszym z nich jest tytułowy Zaraza, który przybył na świat, aby sprowadzić na ludzi chorobę.
W każdym miejscu w którym się pojawia, ludzie skazani są na śmierć. Wszyscy, po za Sarą Burns. Dziewczyna próbowała zabić Jeźdźca, nie wiedziała tylko, że jest nieśmiertelny, a teraz została jego więźniem. Zaraza ma zamiar utrzymać ją przy życiu i sprawić, aby cierpiała.
Nie do końca jednak wyszło tak, jak planował...

Ogromnie się cieszę, że sięgnęłam po tą książkę, bo choć nie jest ona bez wad, to jednak jestem zachwycona tą historią.
Bohaterowie zostali świetnie wykreowani. Bezduszny, bezwzględny Zaraza i zadziorna, pełna współczucia Sara idealnie się uzupełniają.
Jak to mówią - linia między miłością, a nienawiścią jest bardzo cienka. Laura Thalassa fajnie stworzyła relacje między bohaterami, gdzie powoli ich wspólna nienawiść do siebie zmienia się stopniowo w zupełnie coś innego.
Jeżeli chodzi o wygląd Zarazy, raczej wyobrażałam go sobie zupełnie inaczej i z pewnością nie ja jedna. Z drugiej strony, jestem jednak w stanie zrozumieć dlaczego autorka stworzyła coś co wyobrażamy sobie jako potworne i odpychające, tutaj jest najpiękniejszą, a raczej najprzystojniejszą postacią na Ziemi.
Uważam też, że wątek całej tej zarazy którą rozprzestrzenia Jeździec mógł zostać trochę bardziej rozwinięty.
Mimo to, jako całość historia bardzo mi się podobała i niesamowicie mnie wciągnęła. Chciałam coś lekkiego, oryginalnego, przy czym mogłabym miło spędzić czas i właśnie to dostałam. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy i pozostałych Jeźdźców Apokalipsy.
booksaremagic93 2019-08-05 20:54:40