Nie lubię kotów
Zyskowska-Ignaciak Katarzyna
Nie lubię kotów
Zyskowska-Ignaciak Katarzyna
- Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
- Rok wydania: 2015
- ISBN: 9788310126283
- Ilość stron: 384
- Format: 13.5x20.5cm
- Oprawa: Miękka
Niedostępna
Opis: Nie lubię kotów - Zyskowska-Ignaciak Katarzyna
Wojtek. Robi karierę w niemieckiej korporacji, jest mężem i ojcem coraz rzadziej wracającym do Polski, za to coraz bliżej zaprzyjaźnionym z koleżanką z pracy.
Malina. Żona Wojtka. Z wykształcenia prawniczka, z wyboru pani domu, interesuje się dekoracją wnętrz, czas dzieli między pisanie bloga a zakupy.
Karolina. Przyjaciółka Maliny. Nieco znudzona redaktorka w największym polskim wydawnictwie, wciąż w stanie wolnym.
Daniel. Brat Karoliny. Ambitny młody prawnik, wspólnik w dużej kancelarii, ceni sobie niezobowiązujący seks.
Dagmara. Wydaje debiutancką powieść i idzie na kompromis z własnym talentem.
Konrad. Kochający syn, obowiązkowy pracownik, czuły kochanek, człowiek, który ma wszystko. A może nawet więcej.
Sześć postaci i sześć splecionych z sobą historii. Nikt nie jest tym, kim się wydaje. Katarzyna Zyskowska-Ignaciak wraz ze swoimi bohaterami, zagubionymi trzydziestokilkulatkami, przemierza współczesny świat pozorów.
Autorka o sobie:
Choć z wykształcenia jestem dziennikarką, z trudem trzymam się rzeczywistości, a od suchych faktów wolę fikcję literacką. Moje główne role życiowe to: matka wyrodna, żona niedoskonała, nieperfekcyjna pani domu, pisarka poszukująca w kolejności przypadkowej. Gdy nie piszę, żegluję, wędruję po górach lub jeżdżę na rowerze. W przyszłości zamieszkam w domu nad jeziorem, ale obecnie do snu kołysze mnie szum warszawskich tramwajów.
Szczegóły: Nie lubię kotów - Zyskowska-Ignaciak Katarzyna
Tytuł: Nie lubię kotów
Autor: Zyskowska-Ignaciak Katarzyna
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Cztery pory roku
ISBN: 9788310126283
Języki: polski
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 384
Format: 13.5x20.5cm
Oprawa: Miękka
Waga: 0.3 kg
Recenzje: Nie lubię kotów - Zyskowska-Ignaciak Katarzyna
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak w powieści „Nie lubię kotów” bierze na warsztat pozory, kreowanie własnego bytu na modłę skrojoną do współczesnych, wielkomiejskich obyczajów i idących za nimi oczekiwań. Do jakiego stopnia potrafią one rządzić pokoleniem teraźniejszych trzydziestolatków? W świecie stworzonym przez pisarkę okazuje się, że stanowią sedno, cel najwyższy, któremu podporządkowali wszystko. Musisz odpowiednio wyglądać, odpowiednio dużo posiadać i dążyć do tego, by mieć jeszcze więcej; musisz robić zakupy we właściwych sklepach i bywać też musisz we wskazanych miejscach, bo inaczej wypadasz z gry, nie pasujesz do schematu, jesteś traktowany jak dziwadło. Nikogo tak naprawdę nie interesuje, co myślisz, co czujesz; liczy się tylko powierzchowność, to, co widać. Chcesz być człowiekiem sukcesu, musisz się dopasować, dać wtłoczyć w mundurek istoty mocnej, silnej, twardej, niezwyciężonej. A w gruncie rzeczy wszystkie postaci to nie żadni herosi - to ludzie słabi, z kompleksami, pogubieni między tym, czego żąda od nich świat, a tym, czego naprawdę chcą. To zagubienie narasta, bo nawet jeśli chcieliby coś zmienić, to obawa przed zmianą jest silniejsza. Może i tęsknią do prawdziwie głębokich – a nie płytkich i sztucznie podtrzymywanych – relacji międzyludzkich, ale się ich boją. A lęki te da się przecież łatwo i szybko zagłuszyć: jednorazowym seksem bez zobowiązań, alkoholem, działką narkotyku. Tak jest wygodniej i niewiele to kosztuje, a przede wszystkim nie trzeba ponosić kosztów zaangażowania emocjonalnego - czegoś, czego tak właściwie chyba żadne z nich nie zostało nauczone. Jako że ostatnio czytałam inną powieść tej pisarki, zrodziły się we mnie daleko idące refleksje. W „Ty jesteś moje imię” pisała o wojnie, o młodych ludziach idących do powstania, którzy chcieli normalnie żyć, bez głodu, trwogi, bez okupacji – chcieli być wolni. Czytając „Nie lubię kotów”, nie mogłam się oprzeć myśli, że owszem, teraz jesteśmy wolni, ale chyba nie o taki rodzaj wolności walczyli nasi przodkowie. Bo czy nie jest tak, że co prawda nikt nam do głowy karabinu nie przystawia, ale dalej tkwimy w pułapce zniewolenia, którą stanowią oczekiwania dzisiejszej rzeczywistości, nie pozwalającej nam być sobą? Musimy kończyć studia, zarabiać i dorabiać się, zakładać rodziny, rodzić dzieci, bo tego się od nas oczekuje. A gdzie w tym wszystkim my? Okazuje się, że do dorosłości, która ma gorzki smak piołunu, nie wszyscy dojrzeli. A pozostając w kręgu skojarzeń historycznych, można również stwierdzić, że konwenanse towarzyszą nam od wieków i już na wieki chyba będą wyznaczać społeczne normy, na które trzeba zważać, by nie pozostać na marginesie.Nie umiem napisać o tej książce tak, jakbym chciała. W trakcie czytania miliony myśli kłębiły mi się w głowie, szczególnie takich, które teraz trudno przelać na papier i nadać im wyszlifowaną formę. Zyskowska-Ignaciak napisała powieść boleśnie szczerą, bez grama słodyczy. To nielukrowana, a wręcz mocno cierpka, historia o tym, jak chciałoby się uciec od samego siebie, a nie zawsze się da. Pisarka postawiła na brutalność, nawet na dosadność, przez co fabuła zyskała na autentyczności i naturalności. I choć powieść oceniam maksymalnie wysoko, nie powiedziałabym jednak, że należy ona do tych „do podobania się”. Ona może zachwycać formą, stylem, dopracowaniem i zazębianiem się historii, ale już sama treść ma raczej spełniać inną funkcję. Autorka wykorzystała swój zmysł obserwacji, odzierając w ten sposób ze złudzeń, które każą nam wierzyć, że gdy coś zdobędę, osiągnę, to wreszcie będę szczęśliwy. A to nie do końca jest prawda, bo dopóki nie pogodzisz się sam ze sobą, nie wyprostujesz swoich ścieżek, nie rozjaśnisz myśli, to żadne splendory i dobra materialne nie przyniosą ci spełnienia. Wbrew temu, co twierdził wydawca Dębski, ta książka wywiera wrażenie właśnie dlatego, że jest trudna, bolesna, uwierająca, nawet jeśli nie do końca rozumie się problemy szóstki bohaterów i rozwiązania, jakie wybierają. Zbeletryzowaną biografią Krzysztofa Kamila Baczyńskiego byłam oczarowana, trafiła mnie prosto w serce, natomiast „Nie lubię kotów” zadziwiło mnie swoją oryginalnością i odmiennością. Obydwa utwory dobitnie jednak pokazują, jak wielką skalą możliwości pisarskich dysponuje Katarzyna Zyskowska-Ignaciak. Myślę, że jeszcze nie raz dam się jej zaskoczyć. Paula 2014-07-30 11:12:43