Gdzie oczy poniosą

Książka

Gdzie oczy poniosą

  • Wydawnictwo: Sowello
  • Rok wydania: 2015
  • ISBN: 9788364193095
  • Ilość stron: 152
  • Format: 12.0x17.0cm
  • Oprawa: Miękka
Wysyłka:
Niedostępna
Cena katalogowa 17,01 PLN brutto
Cena dostępna po zalogowaniu
Dodaj do Schowka
Zaloguj się
Przypomnij hasło
×
×
Cena 17,01 PLN
Dodaj do Schowka
Zaloguj się
Przypomnij hasło
×
×

Opis: Gdzie oczy poniosą - Kaczmarek Ewa

... Od kiedy pamiętam, chciałam zostać Skłodowską. Nie wiem dokładnie kiedy się ta miłość zaczęła, ale dążyłam do celu uparcie. Inne dziewczynki chciały zostać królewnami, krawcowymi, żonami, mamami? Pomysłów miały wiele. Ale ja postawiłam sobie poprzeczkę wysoko. I szłam w zaparte. Skłodowska i już! A zaczęło się to już pod koniec podstawówki, gdy zaczęliśmy się uczyć chemii. No, chemia ? toż to poezja istna! Nie przeszkadzało mi jednak z egzaltacją zachwycać się Tuwimem, kochać Gałczyńskiego, uwielbiać Mickiewicza i płakać razem ze Staffem, gdy o szyby deszcz dzwonił i umierał ciągle, nie wiedzieć czemu. Staff pisał przecież: ?Ma dola jest nieszczęsna, ma dola jest szczęśliwa?. I nijak pojąć ? ale płakać mi się chciało, gdy czytałam Leopolda. Ale chemia i tak była nadal priorytetem. W ósmej klasie podstawówki, bo wtedy też nas ?reformowali? nieustannie, powędrowałam do ?chemika? (czytaj: Technikum Chemiczne w Zgierzu). Bez wiedzy rodziny złożyłam papiery, aby rozpocząć karierę naukową i zostać Skłodowską. Moje początki naukowe okazały się trudne i dość niebezpieczne, dla mnie i otoczenia. Aż dziw, że żyjemy, że dom stoi. Niebezpieczeństwo czyhało z każdej strony. Najpierw wypaliłam mamie dziurę w stole, prowadząc bardzo ważne badania, aby wykryć nowy pierwiastek. No, a potem katastrofa, hekatomba! O mało nie wysadziłam komórki w powietrze, w trakcie wiekopomnego, odkrywczego procesu chemicznego. Kto wie, może bym jakiś pierwiastek odkryła, gdyby do akcji nie wkroczyła moja mama. I tak to moje zapędy, aby zostać wielką uczoną, spaliły na panewce, bo dostałam dożywotni zakaz prowadzenia badań odkrywczych. Niepocieszona,
zaczęłam uczyć się wierszy i recytować je na konkursach, pod okiem Pani Profesor Elżbieta Kmiecik. I nawet nieźle mi szło, zdobywałam nagrody, ale co najważniejsze pokochałam poezję i postanowiłam zostać wieszczką. Zaczęłam z zapałem pisać wiersze i nie zrażałam się, że
lądują w szufladzie. Przecież Norwid ? myślałam sobie ? też marnie zaczął, a i marnie skończył, a po śmierci potomni go docenili.
Chemia nadal była moim marzeniem i poszłam w ?inżyniery?, na Politechnikę Łódzką, ale byłam już ?koronkami? podszyta (czytaj: pracą w fabryce koronek). Samo życie, 25 godzin na dobę. Wiem, doba ma 24 godziny, ale ja, aby podołać wstawałam godzinę wcześniej.
Najbardziej dumny z moich osiągnięć był mój dziadek Ludwik. Chodził po Będkowie jak paw i chwalił się, wszem i wobec, że jego ukochana wnusia Ewunia ? czyli ja ? gdy skończy nauki, to wymyśli taką chemiczną krowę, która po nakarmieniu trawą od razu da masło, sery, śmietanę etc?


Szczegóły: Gdzie oczy poniosą - Kaczmarek Ewa

Tytuł: Gdzie oczy poniosą
Autor: Kaczmarek Ewa
Wydawnictwo: Sowello
Seria: POEZJA WSPÓŁCZESNA
ISBN: 9788364193095
Języki: polski
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 152
Format: 12.0x17.0cm
Oprawa: Miękka
Waga: 0.126 kg


Recenzje: Gdzie oczy poniosą - Kaczmarek Ewa

Zaloguj się
Przypomnij hasło
×
×