Puch ostu
Jan Sztaudynger
Puch ostu
Jan Sztaudynger
- Wydawnictwo: Literackie
- Rok wydania: 2019
- ISBN: 9788308061848
- Ilość stron: 448
- Format: 20.3x13.3
- Oprawa: Twarda
Niedostępna
Opis: Puch ostu - Jan Sztaudynger
Do poetów apelował: Nie nazywaj rzeczy po imieniu, / Lecz po marzeniu, śnieniu, niespełnieniu. A jednocześnie wyznawał zasadę: Słowa kunsztowne, słowa piękne bledną / Wobec prostego, które trafia w sedno.
Takie też są wszystkie fraszki Jana Sztaudyngera, ?zwięzłego słowa mistrza niedościgłego?, jak sam zwykł się nazywać. Tom Puch ostu to zbiór tych spośród napisanych przez niego drobiazgów, które traktują o życiu i o miłości, z ironią, wzruszeniem, dowcipem, czasem sarkazmem. Pośród tych kilkuset ?piórek?, jak mawiał o swoich fraszkach, nie sposób znaleźć takiej, która nie trafiałaby w rzeczy sedno.
Szczegóły: Puch ostu - Jan Sztaudynger
Tytuł: Puch ostu
Autor: Jan Sztaudynger
Wydawnictwo: Literackie
ISBN: 9788308061848
Języki: polski
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 448
Format: 20.3x13.3
Oprawa: Twarda
Waga: 0.592 kg
Recenzje: Puch ostu - Jan Sztaudynger
Nie będę ukrywała, że z poezją nigdy się nie potrafiłam dogadywać. Zawsze byłam tą od prozy. A żeby pogrążyć się jeszcze bardziej we wstydzie i żałości, napiszę wam nawet, że nie czytałam innych fraszek poza tymi, które spłodził Kochanowski. Gdybyście mnie zapytali przed lekturą tego tomiku fraszek, jak postrzegam życie i poezję, to najpewniej roześmiałabym się was w twarz i powiedziała, że nie da się w normalny sposób połączyć tych dwóch tematów. I chociaż Puch ostu jest najpiękniej wydaną książką w moim zasobie, tak mimo wszystko byłam strasznie sceptyczna. Jednak jak bardzo można się pomylić, nawet jeśli nigdy nie było się w dobrych stosunkach z poezją?Pierwszą rzeczą jaka urzekła mnie w twórczości, ba…nawet jego osobie, to krótki opis na tyle okładki, jaki zwykł wygłaszać o sobie: Kiedy ja umrę, niech mi tak napiszą: Szczęśliwy człowiek, opije się ciszą,Pisywał fraszki i wyławiał grzyby,A jeśli umarł – to tylko na niby,Bo w każdej fraszce szytej polską mową Będzie się rodził, będzie kwitł na nowo! Sami przyznajcie, że to naprawdę brzmi pięknie i na swój sposób dumnie. I w zasadzie udowadnia, że Sztaudynger na dobrą sprawę nie bał się śmierci. To co prezentują jego fraszki to doskonale wyważony humor, bardzo przyjemny styl pisania autora oraz przede wszystkim lekkość bytu, którym naprawdę można się zarazić.Z jednej strony, można by się pokusić o stwierdzenie, że Sztaudynger był niepoważny, biorąc pod uwagę to jak lekko pisał o życiu, jak bardzo wsiąkał w satyrę i teatr lalkarski. Jednak z drugiej strony, patrząc na to jak wiele złego widział w życiu, przeżył wojnę i widział odradzającą się ojczyznę tylko w niewielkim stopniu. Tak naprawdę wystarczy sobie wyobrazić tragizm wojny i powojennej Polski, a potem przeczytać fraszki Sztaudyngera. Od razu zrozumiecie, że tak naprawdę satyra i zabawne, momentami rubaszne fraszki, pomagały nie jednemu artyście czy prostemu człowiekowi zwyczajnie nie zwariować.Ten zbiór fraszek jest pięknym i swobodnym obrazem miłości i życia jaki autor ukształtował w sobie. To lekkie, zabawne, rubaszne i przede wszystkim nieśmiertelne utwory, które mogą zbliżyć czytelnika do autora.Czy polecam Puch Ostu? Zdecydowanie tak i możecie być pewni, że skoro ja – taki uczulony na poezję leśny stwór – piszę wam, że powinniście mieć na swojej półce ten zbiór fraszek, to znaczy, że powinniście. I to nie ze względu na cudowne wydanie, które cieszy oczy i zachęca do lektury. Prawdziwe piękno tej książki jest w jej treści, nie okładce.Przyczajony Hasacz - bigdwarf.wordpress.com 2016-09-22 15:45:07
Smutki dopadają każdego. Czy istnieje skuteczne lekarstwo, aby w efekcie szeroko się uśmiechnąć i dodatkowo czegoś się nauczyć? Czy słowa rymowane muszą sprowadzać się do tragicznej poezji pełnej smutku i żalu? Jan Sztaudynger przeżył wojnę, ze wszystkimi jej okropnościami. Jednak zawsze odznaczał się niesamowitą umiejętnością obserwacji i pozytywnym spojrzeniem na otoczenie. Te ogromne talenty zaowocowały mnóstwem fraszek, które w swoim dowcipie i realizmie na stałe weszły do mowy potocznej. Oto zbiór, który charakteryzuje się mądrością, sarkazmem i trafia w samo sedno. Wystarczy otworzyć go na losowej stronie — od razu znajdziemy coś godnego zapamiętania.Gdy tylko rozpakowałam przesyłkę z książką, to od razu wpadłam w zachwyt. Jedno z ładniejszych wydań, które widziałam w ciągu ostatniego roku. Jak zapewne zdążyliście zauważyć, jestem ogromną estetką i przeważnie zwracam uwagę na papier i okładki. Tym razem mogę zaręczyć, że doskonale zrozumiecie mój entuzjazm. Przepiękne dobranie kolorów, czcionki, całokształt na szóstkę. A treść? Znałam twórczość autora już wcześniej, choć się w nią nie zgłębiałam. Teraz nadeszła okazja, aby to nadrobić. Jan Sztaudynger zasłynął swoimi fraszkami, a po przeczytaniu wszystkiego zamieszczonego w zbiorze — już wiem, iż po prostu każdy powinien po nie sięgnąć. Niesamowicie plastyczna zabawa przerostu formy nad treścią. Realne poczucie humoru, mogące rozruszać największego gbura. Przez tydzień chodziłam i cytowałam ulubione fragmenty. Coś czuję, że ten nawyk już wszedł mi w krew. Obym zaraziła tym innych.Sztaudyngera bez przesady można nazwać „mistrzem słowa“. Trudno znaleźć fraszkę słabą lub, przeciwnie, przesadzoną. To duża sztuka, przy pisaniu poruszać trudne tematy, bez ocierania się o niesmak, prostactwo. A w tym wypadku bez problemu da się spojrzeć na sporo kłopotów z innej perspektywy, nieco rubasznej. Jestem pesymistką, zazwyczaj wszystko maluje mi się w czarnych barwach, ale Jan Sztaudynger zdołał rozbawić mnie do łez. A niewiele jest autorów, którzy to potrafią. Odczuwam w tym pewną magię, czarodziejski styl i klasę. Właśnie, to ostatnie ujmuje. Autor tworzył w ciężkich czasach, mógłby sarkać na wszystko wokół, ale jednak postanowił pójść inną drogą.Te „okruszki” bawiły kilka pokoleń Polaków. Mimo upływu czasu nadal są aktualne, dlatego myślę, że tkwi w nich prawdziwa nieśmiertelność. Chciałabym, aby trafiły do szkół, aby nastolatkowie mogli z nich czerpać taką mądrość życiową. Na ten moment fraszki kojarzą się przede wszystkim ze świetnym, acz dla wieku archaicznym Kochanowskim. Cudownie byłoby postawić obu Janów obok siebie, odkrywać literackie wspaniałości. „Puch ostu” idealnie nadaje się na prezent. Kto wie, może tym sposobem naprowadzicie kogoś na chęć głębszego poznania poezji? Warto, warto.Nadeszła jesień. Według mnie, pora idealna na takie pozycje. Kubek ulubionej herbaty, koc i koniecznie własny egzemplarz książki! Sama delikatnie zaznaczam ulubione fragmenty. Przepisuję do notesu. Aby móc do nich wracać, gdy najdzie mnie ochota. Ale i tak najwięcej zmagazynowałam ich w głowie. Jak wspominałam wcześniej, Jan Sztaudynger posługiwał się językiem zrozumiałym dla każdego, ale melodyjnym. Z tego właśnie powodu nie można odpędzić się od „nucenia” dowcipnych wierszyków. Niecierpliwie czekałam na tę premierę — utwierdziłam się w przekonaniu, że zdecydowanie było warto. Czy można znaleźć jakąś wadę? Tak! Chciałoby się przeczytać jeszcze więcej, mimo dużej ilości stron. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, jednak chyba nie ma sensu narzekać. A raczej cieszyć z możliwości obcowania z pięknem i humorem.Jeśli zbliżają się Wasze urodziny, a nawet nie ma żadnej okazji, to zróbcie sobie sami prezent. „Puch ostu” powinien znaleźć się na półce każdego książkomaniaka. To jedna z pozycji, które są po prostu niezbędne. I czarują wdziękiem przez długi, długi czas.Erna 2016-09-27 11:57:14
Podobne do: Puch ostu - Jan Sztaudynger
-
Cena dostępna po zalogowaniu
-
Niedostępna
-
Niedostępna
-
Niedostępna