Czego oczy nie widzą
Beata Tadla
Czego oczy nie widzą
Beata Tadla
- Wydawnictwo: Rebis
- Rok wydania: 2016
- ISBN: 9788380620971
- Ilość stron: 256
- Format: 21.4x13.5
- Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Niedostępna
Opis: Czego oczy nie widzą - Beata Tadla
Opowieści z życia (poza)telewizyjnego. Pani to ma fajną pracę. Przyjdzie sobie na godzinkę, coś tam przeczyta i do domu to zdanie Beata Tadla usłyszała setki razy. W końcu postanowiła opowiedzieć historie, które ułożyły się w album niezwykłych wspomnień z pracy w radiu i telewizji. Kulisy wpadek, reakcje na niespodziewane zdarzenia, najtrudniejsze momenty, niesforni goście, kłopotliwe prezenty, śmiech, łzy, nerwy, chwile zwątpienia i satysfakcji - to i jeszcze wiele innych opowieści z drugiej strony ekranu znaleźć można w Czego oczy nie widzą.
Szczegóły: Czego oczy nie widzą - Beata Tadla
Tytuł: Czego oczy nie widzą
Autor: Beata Tadla
Wydawnictwo: Rebis
Seria: X-Varia
ISBN: 9788380620971
Języki: polski
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 256
Format: 21.4x13.5
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Waga: 0.358 kg
Recenzje: Czego oczy nie widzą - Beata Tadla
Dziennikarstwo nie jest łatwym rzemiosłem. Wymaga ogromu pracy, szeroko otwartych oczu, umiejętności radzenia sobie z krytyką. Bo ta ostatnia potrafi przewijać się przez całą karierę. Karierę trudną, ale wartą poświęceń.Beata Tadla — dziennikarka, początkowo związana z radiem, następnie z telewizją. I to głównie z telewizji ją znamy, a co najmniej kojarzymy. Ma za sobą epizod aktorski, pisze też książki. Oto kolejna z nich, traktująca o ścieżce zawodowej Tadli, ale nie tylko. Autorka zdradza kulisy tego, co dzieje się za kamerą. Walczy z mitami, przedstawia wiele anegdot i stara się „odczarować” fałszywy obraz mediów. Zbiór różnych sytuacji, czasem smutnych, czasem naprawdę wesołych, godnych opisania i zapamiętania.Beata Tadla mimo woli wzbudza kontrowersje. Ostatni rok przyniósł wiele zmian, a ona sama zmagała się z narastającą falą oszczerstw. Tak, zaczęła być kojarzona przede wszystkim jako partnerka Jarosława Kreta, stała bywalczyni portali plotkarskich. Pojawiały się kolejne wyrwane z kontekstu wypowiedzi, ludzie żywo dyskutowali w komentarzach. I jakoś większość osób zapomniała o roli dziennikarki, sprowadzając Tadlę do zwykłego gwiazdorzenia. Przyznaję, początkowo sceptycznie podchodziłam do naszej bohaterki. Postanowiłam sięgnąć po książkę jej autorstwa, aby móc sobie w końcu wyrobić konkretne zdanie. Zainteresował mnie też opis. Wydaje się, że dobrze znamy media, zwłaszcza telewizję. Jednak widz przychodzi „na gotowe”. Za krótkim program stoi cały sztab pracowników, półgodzinne nagranie wymaga całego dnia przygotowań. Tematyka ciekawa, dlatego warto odrzucić wszelkie uprzedzenia. Czy było warto? Owszem. Sporo wyniosłam z tej lektury, przeszła moje początkowe oczekiwania.Autorka przedstawia ćwierć wieku swej kariery. Poprzez wzloty i upadki, bogaty dorobek. Poprzez urywki wspomnień poznajemy polską telewizję na przestrzeni lat, pojawiające się zmiany, Moją uwagę przyciągnął swoisty „slang” stosowany wśród osób z branży. To ogromna ciekawostka, warta zapamiętania lub zaznaczenia. Przyda się zwłaszcza studentom dziennikarstwa i pokrewnych kierunków — troszkę nietypowy podręcznik, ale zaręczam, że przydatny. Zwłaszcza od sfery emocjonalnej, to muszę podkreślić. Tadla przekonuje, że praca w mediach nie należy do łatwych i przyjemnych. Trzeba być gotowym na spadającą krytykę, czuwanie do późnych godzin nocnych, często telefony o dziwnych porach. Podkreśla, że dziennikarzem jest się tak naprawdę całą dobę.Wspominałam o nawale przykrych słów. W publikacji poświęcono sporo miejsca wyjaśnieniom dotyczącym wpadek. Kiepski makijaż, przejęzyczenie. Wszystko można wytknąć, a ocenianie z perspektywy widza należy do prostych czynności. Beata Tadla po stracie pracy przekonała się, że sama zaczęła patrzeć niczym zwykły telewidz. To był jeden z bodźców do napisania książki, według mnie, godny zauważenia. Prezenterzy również są ludźmi, mają prawo do pomyłek, a surowa ocena bywa przesadzona. Oczywiście, każdy ma sympatie i antypatie. Mimo tego należy popatrzeć obiektywnie, choć to trudna sztuka.„Czego oczy nie widzą” należy do pozycji szczerych. Czuć pasję do dziennikarstwa, brak chęci do wykonywania czegoś innego. Po prostu, powołanie. Można lubić Beatę Tadlę albo nie, ale trzeba przyznać, że to kobieta ambitna. Miło czytało się zabawne sytuacje prosto z planu, opis wydarzeń ważnych nie tylko dla Polski, ale też całego świata. Duży plus za wkładkę ze zdjęciami, szczególnie przypadło mi do gustu to dokumentujące ruchomą platformę. Wiedziałam, że telewizja posuwa się do różnych sztuczek, jednak same domysły są niczym. Zafascynował mnie proces tworzenia, towarzyszy mu adrenalina, trzeba kochać tę atmosferę oczekiwania. Ciągle być na bieżąco. Tym się żyje.Publikację polecam przede wszystkim pragnącym poznać media z drugiej strony. Nie jako odbiorca. Oczami autorki jeszcze raz spoglądamy na wcześniej znane tragedie i momenty chwały, które poruszyły społeczeństwo. To też dobry bodziec do szukania dodatkowych informacji o dziennikarstwie. Realny temat-rzeka.Erna 2016-11-23 21:40:31