- Wydawnictwo: Biuro Literackie
- Rok wydania: 2016
- ISBN: 9788365125446
- Ilość stron: 36
- Format: 21.5x16.3
- Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Wysyłka:
Niedostępna
Niedostępna
Cena
27,01 PLN
Opis: W - Marcin Sendecki
W nowym tomie Marcin Sendecki nieustannie odsyła czytelnika do przeszłości, do konkretnych osób i miejsc, konstruuje wiersze-historie, wiersze-anegdoty. Z drugiej strony poeta wciąż problematyzuje zasadność i możliwość autobiograficznej opowieści, w jaką układają się kolejne epizody tego dziwnego poematu.
Szczegóły: W - Marcin Sendecki
Tytuł: W
Autor: Marcin Sendecki
Wydawnictwo: Biuro Literackie
ISBN: 9788365125446
Liczba tomów: 1
Numer tomu: 1
Języki: polski
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 36
Format: 21.5x16.3
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Waga: 0.126 kg
Recenzje: W - Marcin Sendecki
Z poezją Marcina Sendeckiego spotkałam się przy okazji jego poprzedniego tomu poetyckiego Lamety; lektura okazała się zarówno intrygująca, jak i frapująca. Lamety okazały się zbiorem wierszy trudnych w odbiorze, silnie intertekstualnych. Stąd też z ciekawością i skrywaną obawą sięgnęłam po W, najnowszy tom w dorobku gdańskiego poety. Chociaż, czy Sendeckiego możemy uznać za gdańskiego twórcę? Choć urodzony w Gdańsku, Sendecki dorastał w Tomaszowie, a większą i tę najbardziej twórczą część życia spędził w Warszawie i to Warszawa (W) stanowi swoiste spoiwo tomiku.Kompozycja całego tomu jest niezwykle przemyślana. Dedykacja wskazuje na osobisty charakter zbioru, a autobiograficzny rys uwidacznia się choćby w liczbie wierszy (49), która odpowiada wiekowi autora w chwili powstawania W. Motto, pochodzące ze Smutku tropików Claude’a Lévi-Straussa, co chyba oczywiste, nie pojawia się przypadkowo, ale stanowi niejako klucz do całego tomu. Przez pryzmat tej myśli możemy patrzeć na W jako na całość, dostrzegając pełniejszy obraz poetyckiego świata.Wiersze przypominają urywki z życia, krótkie refleksy pamięci o przeszłości. Trochę to liryka codzienności, choć może bardziej chwil, ale nie tych najważniejszych. Czytając wiersze Sendeckiego, odniosłam wrażenie, że mam do czynienia z epifanicznością, aczkolwiek moje przeczucie mnie zwodzi. Na pewno wiersze z tego zbioru nie są tak misternie wykonane jak te, które składają się na tom Lamety, choć uważam, że jest to plus tego tomu. Teksty nie mają tytułów, są numerowane, mijają jeden po drugim jak lata albo wspomnienia.W pierwszym wierszu Sendecki dokonuje gestu otwarcia, zaprasza czytelnika do lektury, do wejścia w stworzony przez siebie świat i od początku rozpoczyna grę z odbiorcą; grę, w której na starcie mamy do wyboru dwoje drzwi (albo okien), przez które będziemy zerkać:Dobra książkamoże polegać na tymże nie wiadomoo co w niejchodzi Zła książkamoże polegaćna tym że niewiadomoo co w niejchodziPopatrzcieWchodzimy i co? Jakiego wyboru byśmy nie dokonali na wstępie, będziemy chcieli poznać zakończenie historii opowiadanej przez Sendeckiego, historii fragmentarycznej, nieposklejanej, stanowiącej elementy układanki. Te poetyckie puzzle według mnie składają się na obraz, w którym można wyróżnić trzy kręgi tytułowego W.Warszawa. To po niej się przechadzamy razem z poetą, jeździmy metrem, tramwajem i autobusem. Zatrzymujemy się na środku ulicy, pijemy ze znajomymi, doznajemy przebłysków pamięci, tracimy czas, żyjemy. Warszawa w tomie po prostu jest i nie potrzebuje specjalnych opisów, stanowi tło, ale jej obecność pozostaje niezaprzeczalna; poruszamy się po mieście bez skrępowania, jak miejscowi.Wspomnienia. Urywki z młodości, przebłyski ze studiów, z pracy w „brulionie”, ze spotkań; twarze i imiona ludzi, którzy są i którzy byli; życie w skrócie, z uwydatnieniem tego, co najistotniejsze, czyli tego, co na pozór nieistotne.Wiersze. One także są tu ważne, stanowią sens, mogą być dobre lub złe, piszą się lub nie, ale są obecne między jednym piciem a drugim, a nawet w trakcie; objawiają się podczas jazdy komunikacją miejską, mieszczą się w mieście, we wspomnieniach, kryją się w życiu.Do W na pewno jeszcze wrócę, bo czuję, że każda kolejna lektura będzie dla mnie odkryciem własnych przebłysków przeszłości. Podoba mi się poza tym brak patetycznych fraz w tej, bądź co bądź, nostalgicznej poetyckiej podróży. Zachęcam was do przeczytania najnowszego tomu Marcina Sendeckiego, może też znajdziecie w niej siebie. Popatrzcie.monweg 2017-03-12 22:44:33