Z każdym oddechem
Maya Banks
Z każdym oddechem
Maya Banks
- Wydawnictwo: HarperCollins
- Rok wydania: 2017
- EAN: 9788327624888
- Ilość stron: 320
- Format: 14.2x21.5
- Oprawa: Miękka
Dzisiaj*Zamówienie złożone do godz. 12.00 (nie dotyczy przedpłat zaksięgowanych po godz. 12.00). Przy zamówieniu większej ilości egzemplarzy czas realizacji zamówienia może ulec wydłużeniu.
Opis: Z każdym oddechem - Maya Banks
Historią Elizy i obsesyjnie w niej zakochanego seryjnego mordercy przed dziesięciu laty żył cały kraj. Na szczęście Thomas odsiaduje dożywocie, a ona zmieniła nazwisko i starannie ukrywa swoją przeszłość. Żyje tylko pracą, nikomu się nie zwierza i nie pragnie towarzystwa.
Lecz arogancki, pewny siebie i irytująco przystojny Wade Sterling ciągle pojawia się gdzieś w pobliżu, tak jakby nie wystarczało mu liczne grono zachwyconych nim kobiet.
Ich ścieżki wciąż się przecinają, a z każdym spojrzeniem aż iskrzy. Wzajemnie przyciągają się i odpychają, ale przecież oboje wiedzą, że nigdy nie mogliby być razem.
Wade już kiedyś uratował Elizie życie. Teraz, gdy jej prześladowca niespodziewanie zostaje zwolniony z więzienia, Eliza znów będzie potrzebować pomocy Wadea.
Szczegóły: Z każdym oddechem - Maya Banks
Tytuł: Z każdym oddechem
Autor: Maya Banks
Wydawnictwo: HarperCollins
Kod paskowy: 9788327624888
Języki: polski
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 320
Format: 14.2x21.5
Oprawa: Miękka
Waga: 0.32 kg
Recenzje: Z każdym oddechem - Maya Banks
Z każdym oddechem to książka opowiadająca historię Elizy. Kobiety, która przez swoją przeszłość musiała zmienić nazwisko i zacząć życie od nowa. Nie to, żeby zrobiła coś złego. Wiecie…jak w tym dowcipie: Schizofrenik paranoidalny wchodzi do baru…i dochodzi do masakry. A tak poważnie. Dekadę wcześniej kobieta miała piekło zamiast życia, a to za sprawą obsesyjnie zakochanego w niej seryjnego mordercy – romantyzm much. Teraz mężczyzna odsiaduje karę dożywocia w więzieniu i kobieta może powoli wrócić do życia. Czy na pewno? Eliza chce żyć pracą, nie szuka towarzystwa, chce tylko spokoju. Jednak na jej drodze staje przystojny, arogancki i diabelnie gorący Wade Sterling. Początkowo kobieta chce go unikać, ale między nimi rodzi się dziwna chemia. Niby ciągnie ich do siebie naprawdę mocno, ale jednocześnie coś ich od siebie odpycha. Prawda jest taka, że Wade już kiedyś uratował życie Elizie. I będzie musiał to zrobić raz jeszcze, kiedy okazuje się, że prześladowca kobiety niespodziewanie zostaje zwolniony z więzienia. Ja się pytam : JAK?! Za dobre sprawowanie nie wypuszczają z dożywocia! To jest raz. Dwa…przez dekadę się kobita ukrywa, a tu nagle ziomuś wychodzi z więzienia i co? Wpada na nią na ulicy? To dlatego tak bardzo nie lubię przedramatyzowanych książek. Macie ledwie przekroczone trzy setki stron i opisy tak skrócone, że chce się płakać. Moc rozczarowań i ból świata, panie WELTSCHMERZ!Poza tym, że książka była za krótka, za bardzo skoncentrowana i miała trochę ubytków w samej fabule, to muszę przyznać, że czytało się dobrze i mogłabym polecić książkę każdej czytelniczce, która miała styczność z twórczością tej pani. Innym polecam się uzbroić w cierpliwość, bo jak sam koncept historii był super i gdyby to poprowadzić trochę inaczej, opisać dokładniej, książka byłaby A would read again. Niestety trochę się zawiodłam na całości. Miało być tak pięknie, ale cały szmal na książkę diabli wzięli. Niestety wyszło co wyszło. Jednak jeśli jesteście miłośnikami twórczości pani Banks to nie pozostaje mi nic innego jak polecić wam tę książkę i enjoy.Przyczajony Hasacz - https://bigdwarf.wordpress.com/ 2017-03-01 15:10:06
Można próbować zapomnieć o przeszłości, ale ta zazwyczaj powraca w najmniej oczekiwanym momencie. Burzy dotychczasowy spokój, a czasem nawet zagraża życiu. Czy istnieje jakikolwiek sposób, aby raz na zawsze pokonać demony i wrócić do względnej normalności?Tak się złożyło, że dopiero w połowie książki zorientowałam się, iż mam do czynienia z całą serią. W tamtej chwili uderzyłam się otwartą dłonią w czoło, trochę pośmiałam i w końcu zrozumiałam, dlaczego nie do końca zrozumiałam pewne zawiłości. I to już czwarty tom! Całe szczęście, ten fakt aż tak nie zaważył na dalszym losie powieści, nie porzuciłam jej, mimo wszystko dość gładko dotarłam do zakończenia. W ten sposób przebiegło moje pierwsze spotkanie z autorką. Maya Banks gdzieś istniała w mej świadomości, ale jakoś wcześniej nie miałam okazji poznać jej twórczości. Teraz myślę, myślę, próbuję ocenić, ale waham się między dwoma biegunami. Z jednej strony — pewne fragmenty brzmiały naiwnie. Z drugiej — niektóre elementy fabuły bardzo przypadły mi do gustu. Chyba warto uznać całość za średnią, ale z potencjałem. Gdyby tylko wyciąć kilka zdań!Od początku polubiłam Elizę. Pomimo jej strachu i wyobcowania. To trudna postać, trzeba do niej dotrzeć i próbować zrozumieć. Przeszła przez piekło, które ciągle daje o sobie przypomnieć. W najgorszy z możliwych sposobów. Jej rys psychologiczny został zgrabnie nakreślony, a razem z Thomasem tworzą interesujący duet, obraz przejścia z miłości w nienawiść. O ile to była miłość, a nie zwyczajna obsesja. Właśnie ta ostatnia stała się osią książki, trzonem fabuły. Ciekawi mnie umysł, pobudki kierujące mordercami. Właśnie dlatego zdecydowałam się na przeczytanie tej publikacji. Gdy tylko ujrzałam w opisie wzmiankę o relacji Elizy i Thomasa — od razu postanowiłam lepiej ich poznać.Postać Wade’a uważam za przejaskrawioną i niepotrzebną. Trochę sztampową. Doskonale rozumiem, że należało wprowadzić jeszcze jednego bohatera, że pojawiał się we wcześniejszych tomach. Ale nie umiem wykrzesać z siebie choćby odrobiny sympatii, ponieważ najzwyczajniej nie kupuję świadomości istnienia Wade’a. Jego związek z Elizą wypada uroczo, lecz sztucznie. Zdecydowanie mocniej zainteresował mnie Thomas, ta chora psychika i zdolność do manipulacji. Dlatego na tym aspekcie starałam się skupić, Sterlinga traktując po macoszemu. Możliwe, że coś mi uciekło przez fakt ominięcia poprzednich części, lecz mimo tego, trzymam się pierwszego wrażenia.Maya Banks miała znakomity pomysł na fabułę. Tylko zdarzyły się jej potknięcia, jak sam motyw wypuszczenia groźnego Thomasa z więzienia. Już pomysł z ucieczką byłby chyba mądrzejszy. Jeśli przymykamy oko na lekki brak logiki, to lektura sprawia przyjemność, można się przy niej odprężyć, mimo tematyki. Bywa przewidywalnie, owszem — równocześnie nie odczuwamy większej nudy, która zdarza się, gdy potrafimy przewidzieć rozwój akcji. Banks stawia na język prosty, jednakże niepozbawiony górnolotnych określeń. Ktoś się zachwyci, inna osoba uzna go za zbyt melodramatyczny. Moim zdaniem komponuje się z otoczką „Z każdym oddechem”, momentami filmową. Podsumowując: najlepiej wychodzą sceny z Thomasem, życzyłabym sobie więcej takich bohaterów.„Z każdym oddechem” polecam przede wszystkim fanom całej serii. Wówczas łatwiej jest wczuć się w całą książkę. Jeśli macie ochotę odpocząć po trudniejszych powieściach, to twórczość Banks z pewnością Was zadowoli. Dobra propozycja na leniwy wieczór, taki po ciężkim dniu.Erna 2017-03-04 12:48:17