Imperium ognia Ember in the Ashes

Książka

Imperium ognia Ember in the Ashes

  • Wydawnictwo: Muza
  • Rok wydania: 2015
  • ISBN: 9788328701199
  • Ilość stron: 510
  • Format: 13.0x20.0cm
  • Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Wysyłka:
Niedostępna
Cena katalogowa 39,90 PLN brutto
Cena dostępna po zalogowaniu
Dodaj do Schowka
Zaloguj się
Przypomnij hasło
×
×
Cena 39,90 PLN
Dodaj do Schowka
Zaloguj się
Przypomnij hasło
×
×

Opis: Imperium ognia Ember in the Ashes - Tahir Sabaa

Zapierająca dech w piersi historia o honorze, miłości, poświęceniu i walce o wolność, która podbiła serca młodych czytelników już w niemal czterdziestu krajach na całym świecie. Laia należy do kasty Uczonych ? w bezwzględnym Imperium tacy jak ona są zepchnięci na margines, stale inwigilowani i prześladowani. Aby ocalić brata oskarżonego o zdradę, dziewczyna wstępuje w szeregi buntowników i wyrusza ze śmiertelnie niebezpieczną misją do gniazda zła: zostaje niewolnicą w Akademii szkolącej najwierniejszych, najbardziej bezwzględnych żołnierzy Imperium. Jednym z nich jest Elias. Choć należy do wyróżniających się studentów , w jego sercu narastają wątpliwości, czy rola okrutnego egzekutora jest rzeczywiście tą, jaką chce odgrywać przez całe dorosłe życie. Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi nie tylko całkowicie odmieni ich losy, lecz także wstrząśnie posadami świata, w którym oboje żyją.


Szczegóły: Imperium ognia Ember in the Ashes - Tahir Sabaa

Tytuł: Imperium ognia Ember in the Ashes
Autor: Tahir Sabaa
Wydawnictwo: Muza
ISBN: 9788328701199
Tytuł oryginału: Ember in the Ashes
Język oryginału: angielski
Tłumacz: Wawrzyńczak Marcin
Języki: polski
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 510
Format: 13.0x20.0cm
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Waga: 0.39 kg


Recenzje: Imperium ognia Ember in the Ashes - Tahir Sabaa

Zaloguj się
Przypomnij hasło
×
×

Dwa światy – jeden cel.Ostatnio mam do czynienia z książkami, które mnie zachwycają. Jednak za każdym razem, gdy staję przed wyborem, którą książkę przeczytać, a którą odłożyć na półkę, zawsze mam wątpliwości. Przebiega mi dreszcz po plecach i zastanawiam się, czy słusznego wyboru dokonałam. Skrupulatnie czytam opis książki i jeżeli mnie nie przyciągnie, nie wzbudzi mojego zainteresowania, wtedy odkładam książkę na półkę – będzie musiała poczekać w kolejce. Sprawa debiutów jest nieco inna – zawsze daję im szansę. Na szczęście Sabba Tahir zadebiutowała powieścią, która nie tylko opisem skradła moje serce – okładka jest bardzo hipnotyzująca. Jak to dobrze, że jest coraz więcej tak znakomitych debiutantów. „Imperium Ognia” otwiera nam drogę do serii pełnej honoru, walk, rozlewu krwi, poświęceń, miłości. Laia należy do Scholarów. Ludu, który nie cieszy się popularnością. Ludu, który żyje pod terrorem bezwzględnego Imperium. Dziewczyna ma brata, który zostaje zamknięty w więzieniu. By mu pomóc Laia zaciąga się do ruchu oporu i wyrusza na misję, która może zakończyć się najgorszym – śmiercią. Przenika do Czarnego Klifu, miejsca gdzie szkolą się Maski, jako niewolnica najbardziej okrutnej kobiety – komendantki. Musi pamiętać, że ma cel, że ma po co żyć, musi pamiętać, że Darin, jej brat, jest w celi i nie ma nikogo innego, kto może mu pomóc.Elias jest tuż przed zakończeniem szkoły. Jest Maską, a ci słyną z okrucieństwa, bezwzględności i właśnie na takiego człowieka go szkolono. W Czarnym Klifie żyje od dziecka i z każdym dniem walczy o przetrwanie. Pragnie wolności, chce zdezerterować. I prawie mu się to udaje, jednak w ostatniej chwili zostaje powołany do Prób. Próby mają na celu wyłonić nowego przywódcę, nowego imperatora. Czy zwycięstwo w próbach da Eliasowi upragnioną wolność? Czy jest taki jak inne Maski – bezwzględnym, okrutny, bez uczuć?Co się stanie, gdy losy dwojga tak różnych sobie ludzi, a jednocześnie tak bardzo do siebie podobnych się skrzyżują? „Imperium Ognia” to walka. Walka o wolność. Sabaa Thair połączyła dwa różne światy, dwie różne społeczności, dwa różne serca w jeden cel – dążenie do wolności. Laia pragnie wolności swojej i swojego brata, Elias pragnie uwolnić się od macek Czarnego Klifu. Oboje są młodzi, oboje tak bardzo różni. Laia jest niewolnicą, a niewolnica w świecie przedstawionym przez autorkę jest traktowana gorzej niż zwierzę. Można ją poniżać, torturować, gwałcić. Kiedy czyta się takie rzeczy pięści same się zaciskają ze złości. Natomiast Elias jest tym, któremu wolno robić to wszystko. Jednak on jest inny, on ma serce. Jest mu tak samo ciężko jak Lai, musi uważać na każdym kroku, by nie popełnić błędu. Każdy, nawet najmniejszy błąd tych obojga oznacza śmierć. Życie w takim świecie jest niewyobrażalne trudne. Wizja tego okrutnego świata przedstawiona przez autorkę zapiera dech w piersiach.Autorka skupiła się na Akademii, na Czarnym Klifie. To tam rozgrywa się większość akcji – a tych w powieści nie brakuje. Powieść biegnie swoim tempem, które nie zwalnia nawet na chwilę. Książkę czyta się szybko, a to za sprawą tak dobrego pomysłu na fabułę, który rozpala naszą ciekawość już od pierwszej strony. Rozdziały pisane są w pierwszej osobie, naprzemiennie – raz z punktu widzenia Lai, raz z punktu widzenia Eliasa. Osobiście uwielbiam takie rozwiązanie, możemy się zbliżyć do głównych bohaterów, poznać ich tajemnice, ich myśli i uczucia. Poznać emocje jakie nimi targają i bardziej się utożsamić z nimi. A książka jest nasiąknięta emocjami każdego rodzaju. Te skrajności, od gniewu do szczęścia, od płaczu do uśmiechu, sprawiają, że jesteśmy bardziej pochłonięci lekturą. Sabaa Thair wprowadziła nas w świat fantasy, w którym śledzimy na każdej stronie walkę o życie, walkę o wolność.Główni bohaterowie są tak bardzo różni, lecz jednocześnie podobni do siebie. Autorka starała się pokazać dwa odmienne światy, które mają jeden cel. I wyszło jej to znakomicie. Postacie drugoplanowe są równie barwne i równie charyzmatyczne jak główni bohaterowie. Mamy czarne charakter, mamy ludzi dobrych, ludzi złych i ludzi, którzy zbłądzili, lecz w ostatecznym rozrachunku znaleźli właściwą drogę. I pomyśleć, że to dopiero początek serii, która już tyle wniosła w świat fantasy.„Ember in the Ashes” zapowiada się genialnie i z pewnością sięgnę po kolejne tomy. „Imperium Ognia” zawładnęło mną i pochłonęło do cna. Książkę czytałam z przyjemnością i z równie wielką przyjemnością polecam ją każdemu. Każdy powinien zapoznać się z tak drastycznymi scenami, które mrożą krew w żyłach. Sabaa Thair wywołuje w czytelniku skrajne emocje, za co jej dziękuję, bo o to właśnie chodzi w czytaniu – by emocje zawładnęły czytelnikiem, tak samo jak bohaterami. 2015-11-18 20:45:40

Egzekucje i halucynacje- wojownicy i kaci. Rządy pięści i miecza, czytanie w myślach. Próby ciała i umysłu. Książka, która oferuje czytelnikowi mnóstwo cudownej rozrywki i odprężenia. Wszyscy porównują klimatem do „Gry o tron”- uważam, że nie powinni, bo to zupełnie inny świat, ale równie dobrze wykonany pod względem kunsztu i sztuki pisarskiej oraz oczywiście pomysłu na fabułę. 2015-12-11 10:33:40

Gdy z każdej strony dochodzą cię słuchy, że książka, którą masz zamiar zaraz przeczytać jest połączeniem Harry'ego Pottera, Igrzysk Śmierci i Gry o tron, to myślisz sobie, że musi to być arcydzieło, które łączy w sobie wszystkie twoje ulubione książki. Dlatego też z ogromną chęcią zabierasz się za czytanie, ale zapał szybko mija, gdy książka zaczyna się dłużyć, dłużyć i dłużyć...Laia i Elias pochodzą z dwóch różnych światów. Ona należy do plemienia Scholarów, żyje z dziadkami i bratem Darinem. Pewnej nocy do ich domu przychodzi Maska i zabiera jej brata, więc dziewczyna musi teraz znaleźć osoby z ruchu oporu przeciw Imperium i odbić go z rąk władzy. Elias jest synem Komendantki i szkoli się na bycie Maską, jednak nie zgadza się on z kodeksem, który musi przestrzegać.Już na wstępie muszę Wam oznajmić, że dla mnie pierwszy tom z trylogii An Ember in the Ashes okazał się ogromnym rozczarowaniem. Było to dla mnie dość zaskakujące, ponieważ nie tylko na naszych rodzimych blogach książka ta jest wychwalana pod niebiosa, ale również zagranicą wszyscy blogerzy się nią zachwycają oraz osoby z innych mediów. Ale już spieszę z wytłumaczeniem, dlaczego mi Imperium ognia nie przypadło do gustu.Z bardzo pozytywnym nastawieniem zabrałam się za czytanie tej książki i zaczęło się naprawdę dobrze, ponieważ już w pierwszym rozdziale akcja zaczęła brnąć jak szalona i nie mogłam się doczekać aż dobiorę się do nowych informacji tj. przeszłości Laii, czym są Maski, jak wygląda społeczeństwo itp.Akcja, która tak bardzo mnie zachwyciła, zwolniła... do ślimaczego tempa. Historia Laii, która na początku najbardziej mnie zainteresowała, stała się nudna jak flaki z olejem, przestała wywoływać u mnie efekt wow i czasami żałowałam, że przestrzegam tego, aby czytać wszystkie opisy i rozdziały, bo okropnie się męczyłam czytając te rozdziały. Za to rozdziały o Eliasie już były bardziej przykuły moją uwagę, więc starałam się szybko przebrnąć przez części, gdzie narratorką jest Laia i zagłębić się w to co mam nam do przekazania męski narrator. Części z Eliasem bardziej mi się podobały, ponieważ były one bardziej brutalne i czasami jak była lepsza scena walki aż chciałam krzyknąć dowal mu, z lewej, z prawej. Cały jego tok rozumowania i społeczeństwo w którym znajdował się Elias było znacznie ciekawsze i całe szczęście, że to mi się spodobało, bo inaczej czułabym, że tracę czas na czytanie tej książki.To co jeszcze mi się spodobało było również związane ze światem Eliasa, ponieważ bardzo polubiłam jego przyjaciółkę Helenę. Tak naprawdę to była to moja ulubiona postać ze wszystkich jakie znajdowały się w tej książce. Spodobała mi się ona dlatego, że była to silna osobowość, która musi ukrywać to co czuje, bo jednak kobieta w szeregach nie może pokazać, że jest słabą płcią, a jak na końcu książki wyjawiła pewną tajemnicę to aż chciało mi się płakać, bo było to bardzo odważne i wzruszające. Poza tym fajnie, że autorka zastosowała motyw fatum, bo dawno już tego nie widziałam we współczesnych książkach młodzieżowych, które ostatnio czytałam, więc fajnie znowu było poczytać o tym, że od przeznaczenia nie można uciec i wierzy się ślepo w przepowiednie.Kończąc już temat Ember in the Ashes. Imperium ognia wyznam Wam, że przeczytanie jej zajęło mi jakieś dwa tygodnie i myślę, że czytałabym ją jeszcze dwa, gdyby nie to, że przeniosłam się na czytanie jej na czytniku. W formie elektronicznej dużo szybciej mi się czyta nawet nudne książki, więc tylko cudem udało mi się ją skończyć. Czy będę wyczekiwać na kolejne tomy tej trylogii? Nie, nie będę, ponieważ męczyłam się podczas czytania pierwszego tomu, ale również dlatego, że zakończenie nie wywarło na mnie zbyt dużego wrażenia. Już nie interesuje mnie to, jak potoczą się losy bohaterów, dlatego nie będę kontynuować tej trylogii. 2015-12-17 15:51:18

Laia należy do kasty Scholarów – w bezwzględnym imperium tacy jak ona zostali zepchnięci na sam margines społeczny. Są stale inwigilowani i prześladowani, a każdy ich krok może być wzięty za zdradzę, nawet jeśli nią nie jest. Aby ocalić brata, który został o tę zdradę oskarżony, dziewczyna wstępuje w szeregi buntowników i rusza na śmiertelnie niebezpieczną misję do gniazda zła. Zostaje niewolnicą w Akademii, która szkoli bezwzględnych morderców, najwierniejszych, najbardziej oddanych żołnierzy Imperium. Jednym z nich jest chłopak imieniem Elias. Choć ma on przed sobą świetlaną karierę w służbie Imperium, jego serce powoli wypełnia się wątpliwościami czy rzeczywiście chce spędzić całe życie jako zimny, bezwzględny egzekutor. Przypadkowe spotkanie Laii i Eliasa zmieni ich losy oraz wywróci ich światy do góry nogami. Już nic nie będzie takie samo. O książce usłyszałam głównie za sprawą Jesse’go The Reader’a, którego większość ogarniętych ludzi kojarzy z amerykańskiego booktuba. Tam wszyscy zachwalają, rozpływają się. Bo jakie to dobre, jakie niecodzienne, jakie cudownie. W Polszy za to spotkałam się z różnymi opiniami. Jedni tak jak w Ameryce – zachwycali się i nie mogą się doczekać kontynuacji. Inni z kolei przeklinają na czym ziemia stoi. Jak było ze mną?Początkowo podeszłam do tego z dużą rezerwą. W końcu jak jest hype i do tego podchodzi to pod młodzieżówkę, to od początku powtarzałam sobie : Luz hasacz, to tylko kolejna książka, na którą zmarnujesz noc. Tak. Tak będzie. ALE JAK JA SIĘ MYLIŁAM! Owszem początek to było takie typowe pierdzenie fembohaterki, która wykazywała większe predyspozycje do bycia literacką reinkarnacją Kordiana – dla tych co nie czytali, albo jeszcze nie przerabiali, mało gdzie tak heroicznego idiotę można było spotkać. To samo tyczyło się Laii. Od dziewczyny zionęło dureństwem i totalnym brakiem jakiegokolwiek pomyślunku – nie mówiąc o tylko śladowych obszarach mózgu, jeśli go w ogóle używała.Potem pojawił się cudownie ocalony Elias, który oczywiście robił za tego przystojnego Adonisa, co nim zajebistość ocieka. Do pewnego momentu była to jakaś paranoja. Ale tak do początku drugiej połowy książki, jak mnie wciągnęło tak nie miałam pojęcia gdzie podziała się ta pierwsza, słabsza połowa książki.Czytałam, czytałam i … mam pytanie do wydawnictwa – Kiedy planują Państwo wydać kontynuację, bo mnie nerka boli od czekania?Ogólnie książka zasłużyła sobie na pozostanie w mojej biblioteczce na stałe, chociaż gdybym nie miała w zwyczaju kończenia książek, po pierwszych 200 stronach, pożegnałabym się z tym tytułem. Jeśli komuś nie przeszkadza heroiczna idiotka w postaci głównej bohaterki, to gorąco polecam Ember in the Ashes – Imperium Ognia. 2016-06-09 16:02:03


Klienci, którzy kupili oglądany produkt kupili także: